
30 września 2025 roku Rada Ministrów przyjęła projekt tzw. ustawy frankowej, mającej na celu usprawnienie i przyspieszenie postępowań o unieważnienie kredytów powiązanych z walutami obcymi. Dla tysięcy frankowiczów to perspektywa długo wyczekiwanej zmiany. Niestety nie każda zmiana jest dobra – część rozwiązań w obecnym kształcie może w praktyce prowadzić do odwrotnych skutków: zamiast usprawnić procesy, utrudni ich sprawne zakończenie, a jeśli nie zostaną wprowadzone poprawki, banki mogą otrzymać dodatkowy oręż w sprawach sądowych. O szczegółach pisze radca prawny Artur Rasała, partner w Kancelarii Sobota Jachira, ekspert w sprawach frankowych.
Czym jest ustawa frankowa?
Projekt ustawy frankowej został przyjęty przez rząd 30 września 2025 roku. Celem regulacji jest zwiększenie efektywności postępowań sądowych i ochrona konsumentów w sporach z bankami. Nowe przepisy mają zastosowanie wyłącznie do osób fizycznych – nie obejmą przedsiębiorców ani posiadaczy kredytów w innych walutach (np. w euro).
Zmiany koncentrują się na usprawnieniu procedur, cyfryzacji postępowań oraz uproszczeniu rozliczeń między kredytobiorcami a bankami. W Sejmie 16 października miało miejsce pierwsze czytanie, na którym doszło do wymiany poglądów na temat projektu.
Najważniejsze korzyści dla frankowiczów
Zgodnie z założeniami projektu, ustawa wprowadza szereg rozwiązań mających ułatwić dochodzenie roszczeń przez konsumentów:
- automatyczne wstrzymanie spłaty rat po doręczeniu pozwu, bez potrzeby wydawania postanowienia przez sąd – kredytobiorca nie musi już wnosić osobnego wniosku o zabezpieczenie powództwa. Co istotne, dotyczy to również kredytobiorców, którzy nie nadpłacili jeszcze kapitału – obecnie natomiast większość sądów nie udziela zabezpieczenia, jeśli wartość spłat nie przekroczyła kwoty wypłaconej przez bank;
- brak wpisów do rejestrów dłużników – bank nie będzie mógł zgłosić konsumenta do BIK ani innych baz, a istniejące wpisy mają zostać usunięte;
- jedno postępowanie rozliczeniowe – roszczenia kredytobiorcy i banku zostaną rozpoznane w ramach tego samego procesu;
- więcej rozpraw online i posiedzeń niejawnych, co ma przyspieszyć postępowania;
- dopuszczalne będą zeznania stron na piśmie (co niektórzy sędziowie i tak praktykują, ale nie jest to reguła);
- nowe kompetencje referendarzy sądowych, umożliwiające umarzanie spraw po cofnięciu pozwu lub apelacji;
- zachęty do ugód – zwrot 50% opłaty sądowej w przypadku cofnięcia pozwu w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy;
- ograniczenie rozpoznania skarg kasacyjnych banków – Sąd Najwyższy, na mocy nowych przepisów będzie mógł odmówić rozpoznania skarg kasacyjnych składanych przez banki, nawet jeśli zostały już przyjęte do rozpoznania, o ile nie występuje potrzeba dokonania wykładni zagadnienia prawnego ani nie stwierdzono rozbieżności w orzecznictwie.
Z punktu widzenia wielu kredytobiorców te rozwiązania stanowią istotne ułatwienie. Przede wszystkim pozwalają na czasowe odciążenie finansowe (tj. poprzez udzielenie zabezpieczenia) i potencjalnie nieco szybsze uzyskanie rozstrzygnięcia sądowego lub zakończenie sprawy w przypadku przyjęcia ugody.
Krytyczne uwagi i ryzyka
O ile można pozytywnie oceniać sam kierunek wielu z zaproponowanych zmian, to jednak należy zwrócić uwagę na kilka bardzo istotnych zagrożeń, które mogą po pierwsze utrudnić osiągnięcie celu reformy, po drugie – zaszkodzić samym kredytobiorcom.
Wspomniane zagrożenia były mocno akcentowane przez prawników reprezentujących kredytobiorców i stowarzyszenia działające na rzecz ochrony konsumentów już na etapie konsultacji projektu ustawy, ale wiele z uwag zostało zignorowanych. Obecnie wciąż toczy się dyskusja dotycząca największych zagrożeń wynikających z art. 5 i art. 18 projektu ustawy. Pełnomocnicy kredytobiorców oraz stowarzyszenia działające na rzecz ochrony konsumentów dążyli do wykreślenia lub ewentualnie diametralnej zmiany tych przepisów.
1. Zastosowanie ustawy do postępowań już toczących się
Projekt przewiduje, że nowe przepisy obejmą także sprawy już będące w toku. Z perspektywy procesowej takie rozwiązanie może naruszać zasadę pewności prawa oraz ingerować w stabilność postępowań, które powinny być prowadzone według przepisów obowiązujących w momencie ich wszczęcia. W konsekwencji może to doprowadzić do dalszego wydłużenia procesów, a nie ich przyspieszenia – wbrew deklarowanemu celowi ustawodawcy.
2. Zarzut potrącenia – potencjalne nadużycia procesowe
Najwięcej wątpliwości budzą art. 5 oraz art. 18 projektu, zgodnie z którymi bank będzie mógł podnieść zarzut potrącenia aż do momentu zamknięcia rozprawy przed sądem drugiej instancji – czyli bank będzie mógł wskazać, że również ma wierzytelność wobec konsumenta, która powinna zostać rozliczona w toczącym się postępowaniu. Takie rozwiązanie odchodzi od dotychczasowych zasad określonych w art. 203¹ KPC, które wyznaczają ścisłe terminy na zgłaszanie potrąceń.
Sama idea przyjętego rozwiązania jest słuszna (tj. ma to prowadzić do uniknięcia pozywania kredytobiorców przez banki o kwotę kapitału). Niemniej jednak w praktyce może to oznaczać, że po kilku latach procesu bank zyska prawo do powołania się na potrącenie, co w skrajnych przypadkach może doprowadzić do oddalenia roszczenia o zapłatę konsumenta – w tym oddalenie należnych konsumentowi odsetek ustawowych za opóźnienie. To poważne zagrożenie dla stabilności wyroków i równości stron procesu. Możemy wyobrazić sobie scenariusz, w którym kredytobiorca walczył w sądzie już przez kilka lat, bank w tym czasie konsekwentnie odmawiał uznania nieważności umowy, a na końcu procesu po złożeniu takiego oświadczenia o potrąceniu kredytobiorca nie uzyska żadnej rekompensaty za czas oczekiwania na wyrok. Gdyby takie orzeczenia zapadały (a na gruncie obecnych linii orzeczniczych nie jest to wykluczone), to jedynie zachęciłoby to sektor bankowy do przewlekania postępowań, składania apelacji i walki do samego końca. Paradoksalnie prowadziłoby to do odwrócenia tendencji, którą obserwujemy obecnie (banki coraz częściej rezygnują z apelacji i rozliczają wyroki już po I instancji).
3. Ryzyko chaosu orzeczniczego
Z perspektywy praktyki sądowej dopuszczenie tak późnego potrącenia może prowadzić do rozbieżności w orzecznictwie (które w zakresie odsetek już obecnie są znaczące). Przy różnej interpretacji wpływu potrącenia na odsetki w sprawach frankowych większe znaczenie może mieć nie to, kto ma w sporze rację, lecz jaki sędzia zostanie wylosowany – a na tą kwestię kredytobiorca nie ma wpływu. Taki stan rzeczy podważałby zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości i utrudniał jednolite stosowanie prawa.
Propozycje i kierunek zmian
Rozwiązania przewidziane w ustawie frankowej dotyczące potrąceń – jeśli zostaną ostatecznie przyjęte – powinny być stosowane wyłącznie do nowych postępowań, wszczętych po wejściu w życie ustawy. Takie ograniczenie pozwoliłoby uniknąć chaosu prawnego i zapewniło większą spójność orzecznictwa.
Widzimy również konieczność doprecyzowania zasad dotyczących potrąceń, w szczególności ich skutku, jeśli ustawa miałaby doprowadzić do przesunięcia granic czasowych dla takich czynności procesowych. Tylko w ten sposób możliwe będzie osiągnięcie rzeczywistego celu reformy – przyspieszenia i uproszczenia postępowań, bez ryzyka naruszenia praw stron.
Niestety powyższe propozycje były zgłaszane i zostały zignorowane na etapie prac projektowych. Losy tych propozycji toczą się obecnie na sali sejmowej.
Bilans korzyści i zagrożeń
Ustawa frankowa 2025 to krok w dobrym kierunku, jednak wymaga dopracowania. Z jednej strony wprowadza realne ułatwienia – takie jak automatyczne wstrzymanie rat, cyfryzację rozpraw i uproszczone rozliczenia. Z drugiej jednak – niektóre przepisy, zwłaszcza dotyczące potrąceń i stosowania ustawy do spraw w toku, mogą wywołać nieprzewidziane skutki prawne i proceduralne. Ustawa w obecnej treści może przynieść wiele korzyści kredytobiorcom, którzy jeszcze nie wnieśli sprawy do sądu, ale może przynieść wiele szkód frankowiczom, którzy już od lat czekają na rozstrzygnięcie swojej sprawy.
Jeśli ustawa wejdzie w życie, bardzo wiele będzie zależało od samej praktyki sądów – pozostaje bowiem obawa, że sędziowie wykorzystają zmiany w procedurze, żeby zmusić kredytobiorców do ugód. Nietrudno jest sobie wyobrazić, scenariusz, w którym sąd od razu na posiedzeniu przygotowawczym poinformuje, że w razie potrącenia oddali odsetki, a w związku z tym wielu kredytobiorców może uznać, że mniejsza część korzyści tu i teraz jest lepszym wyborem, pomimo tego, że mają tak duże szanse na wygraną w sądzie i prawomocne unieważnienie umowy.
Podsumowanie: reforma potrzebna, ale z umiarem
W naszej opinii ustawa frankowa jest potrzebna i pożądana, jednak w obecnej formie niesie ze sobą zbyt wiele zagrożeń, żeby dokonać jej pozytywnej oceny. Skuteczność ustawy zależy od precyzyjnego określenia zasad jej stosowania. Nowe przepisy nie mogą naruszać fundamentalnych zasad procesu cywilnego ani destabilizować postępowań już toczących się przed sądami.
Prawdziwa reforma wymiaru sprawiedliwości to taka, która łączy szybkość postępowania z gwarancją pewności prawa i równości stron, a ustawa w obecnym kształcie może mocno przechylić szalę na korzyść banków.
Sprawdź również: Pomoc prawna Frankowiczom